środa, 29 stycznia 2014

[05.] say it if it’s worth savin' me

   jeśli tak jak Wank brzydzisz się brzydkich słów to nie czytaj, bo Bozia może pokarać! xo


  Freund: agresja lvl hard

Zarzucasz mi, że kłamię? Przecież powiedziałam ci wszystko, szczerszy nawet na spowiedzi nie bywam. Chcę odnaleźć swoje wkładki, dla nich zrobię wszystko, więc to oczywiste, że powiedziałem ci wszystko, co wiem.
Dowód w sprawie? Jaki dowód?
A, ta kartka. Mówiłem ci o niej.
Kto ją napisał? A skąd mam to wiedzieć, pewnie ten perfidny porywacz, który zwędził mi moje skarby. Jak go tylko dorwiesz, przerobię go na mielonkę!
Tak, jestem agresywny, bo wciąż nie mam swoich wkładek! To już tyle czasu, tęsknię za nimi. Co jeśli ktoś też chce je żuć???
Ok, wdech wydech, wszystko w porządku, naprawdę.
A wracając do kartki... Wtedy nie zwróciłem na to uwagi, ale chyba skądś znam to pismo. Te wywijasy przy "y" i "j" są charakterystyczne...
Czy to możliwe, że to pismo Ulriki?
Na Jasną Anielkę i wszystkie moje wkładki, a żebyś wiedział, że to jej pismo, nikt nie pisze równiej od niej.
Ale... Boże Święty, to niemożliwe, że to ona...
WARUM?
Wiem, że dowody świadczą przeciwko niej, ale ja wciąż nie potrafię w to uwierzyć. Dlaczego miałaby mi wbijać nóż w plecy? Bo ją wtedy w Sofie spławiłem? No proszę cię, to jeszcze nie powód, by wykorzystywać przeciwko mnie moje słabości. Ja wiem, że ona jest dobrą kobietą, może trochę zagubioną, ale wciąż dobrą. I nie, nie wierzę, że to ona, nie ma takiej opcji.
***

     Freitag: diagnoza

Prawdopodobnie porywacz był niepoczytalny w chwili popełnienia przestępstwa.
***

     Bardal: kurwa mać

Cholera, pieprzony glino, o co ty mnie oskarżasz, do licha jednego?
Tak, kurwa, będę przeklinać, bo mam już dość bycia świętym ojcem aka spokojnym seniorem kadry. Nie mam pięćdziesięciu lat, nie jestem stary i uporządkowy, chyba mogę poprzeklinać jak prawdziwy mężczyzna. Nie rozumiem, dlaczego każdy robi ze mnie zakonnicę! Nawet nie wiesz, jaki jestem sfrustrowany, mam już dość, po prostu dość. Koniec z opinią grzecznego ziemniora, niech świat ujrzy moje prawdziwe, zwariowane i przeklinające oblicze!
Do kurwy jednej mać, dajże mi spokój człowieku, co ty w ogóle odpierdalasz? Wracaj do tych swoich wafelków, a nie udajesz Robin Hooda i Szwabom na pomoc wyruszasz. Od tych zasranych Mannerów w głowie ci się poprzewracało i teraz próbujesz z opałów wroga ratować? Hoferze Święty, jakim pojebanym trzeba być, by takie cyrki odwalać, co?
To wina Pointnera, wiem. Nieźle was tam morduje. Nikt mu nie powiedział, że czasem jakimś ziołem powinien sypnąć?
Dobra, nie ważne. Słuchaj mojej wersji wydarzeń i nie zapisuj tak wszystkiego w tym śmiesznym, różowym notatniczku. Od córki Morgensterna go pożyczyłeś, czy co?
Miałem wygrać ten konkurs, kurwa, takie rzeczy czuje się w kościach! Od samego rana chodziło za mną, niczym natrętna mucha, przeczucie, że dzisiaj jest ten dzień, mój dzień, że uda mi się stanąć na najwyższym stopniu podium. Cholera jasna, byłem temu taki bliski! Ale ten palant, ten żałosny Niemiec musiał wyskakać w drugiej serii ten pieprzony rekord. Po jego skoku nikogo nie obchodziło, że ja, Anders Wspaniały Bardal prowadziłem na półmetku. Ten Przeżuwacz od siedmiu boleści ukradł mi zwycięstwo, upokorzył mnie przed tyloma ludźmi! Wiesz jak się czułem? Na pewno nie zajebiście. Dokładnie mówiąc, jak gówno.
- Taka sytuacja, kartoflu. - Zaśmiał się szyderczo Freund, gdy razem staliśmy na podium.
- Ziemniaku. - Poprawiłem go gniewnie, niemal wrząc, tak się wkurwiłem, no!
Severin, jak Boga kocham, posłał mi spojrzenie pełne poirytowania i wyższości.
- W każdym bądź razie, pyro, już się w tej grze nie liczysz.
Załamał mnie tymi słowami. Ja, Superman, najlepszy z najlepszych, miałbym się nie liczyć? Wiele mogę znieść, ale nie takie zniewagi! Poprzysiągłem sobie zemstę! Ale... Ktoś, jak widać, już mnie wyprzedził. I wiesz co? Bardzo się z tego cieszę. Ten dupek na to zasłużył!
*********
długość i jakoś rozdziału ssie, ENTSCHULDIGUNG! zapomniałam, co miałam z bardalem zrobić w tym rozdziale, nie mówiąc już o tym, że wena zostawiłam w swoim pokoju </3
btw pozdrawiam z Niemiec, gdzie mannerowy raj i pełno ładnych facetów, gdzie dzieli mnie od rysia jakieś 4h jazdy, aww.
i, hej, stefcio w Willingen będzie, tak awesome!

http://ask.fm/globalnie zlituj się zapytaj, bom znudzona

piątek, 17 stycznia 2014

[04.] how to save a life


                 Wank: Die Rettunsaktion

Spokojnie składałem swoje ubrania w równą kostkę tak, jak to niegdyś uczyła mnie moja Mutti, gdy Sevi a) przezwał mnie Wieżowcem (a ja mam kompleksy na punkcie swojego żyrafiego wzrostu!); b) przeklął siarczyście i zaczął panikować jak baba w czasie okresu, bo "nie mam, w co się ubrać". Tyle, że Freundowi wkładki się zgubiły. Te do memlania. Początkowo myślałem, że Severin odłożył je w nie to miejsce, co zazwyczaj, ale po chwili i mi udzieliła się jego panika. Wkładki dla Severina są wszystkim, Sev bez wkładek to jak Hofer bez krótkofalówek, jak Żyła bez flaszki, jak Ahonen z uśmiechem! Niby jedna rzecz, a zakłóca całą spójność osobowości.
- Niemaichniemaichniemaich. - Severin usiadł na podłodze, objął rękami kolana i zaczął się bujać niczym w chorobie sierocej. Gdy spojrzałem w jego przerażone oczy, zrozumiałem, że sprawa jest poważna i że taki zwykły Wank nie da tu rady. Potrzebowałem wsparcia!
Ile sił w nogach pognałem do pokoju obok. Tam Mechler pił z Bodmerem piwo, a Wellinger pakował ich brudne majtki do walizek. Biedny Welli, ale taki los najmłodszego - jest naszym drużynowym chłopcem na posyłki, musi robić wszystko, co chcemy. Dlatego wysyłamy go po żelki i playboy'e, każemy sprzątać nasze brudy i gotować budyń. A jak się buntuje (bo Welli wciąż jest w wieku młodzieńczego buntu), łapiemy go za nogami i zanurzamy jego głowę w sedesie. Jak miałem z nim kiedyś pokój , słyszałem, jak modlił się, by szybko do naszej kadry dołączył ktoś młodszy od niego.
Był smutny wtedy, aż mi jego smutek się udzielił. Biedny Welli jest biedny.
I wtedy, kiedy organizowałem pomoc dla Freunda, Welli też miał taką przerażająco smutną minę.
To naprawdę straszne, że ta dzisiejsza młodzież tak łatwo wpada w depresje, ale cóż, społeczeństwo robi się coraz bardziej wredniejsze.
W każdym bądź razie, kiedy opowiedziałem im, co zdarzyło się przed kilkoma minutami u mnie i Severina, Andreas radośnie wyrzucił do góry ręce (zarzucając tym samym na moją głowę kalesony Bodmera) i krzyknął głośno: "Wybawienie!", po czym pognał po resztę chłopaków. Pobiegłem za nim i wyjaśniłem wszystkim, jaki mam plan.
Kiedy wpadliśmy do Freunda i zaczęliśmy przerzucać pokój do góry nogami, Freund nie miał najszczęśliwszej miny. Wyglądał tak, jakby prawda jeszcze do niego nie docierała, jakby wydarzenia z ostatnich minut były surrealistycznym snem. Chciałem nawet go przytulić, ale on  odepchnął mnie mocno (do dzisiaj mam siniaka po tym! Jest w kształcie słonika, pokażę ci go potem) i odfuknął coś pod nosem. Z jego psychiką było kiepsko. Sevi zazwyczaj jest taki radosny i, jak samo jego nazwisko wskazuje, freudlich, ale wystarczy, że coś stanie się jego wkładkom, a on zmienia się w bombę z tykającym zegarem.
- Patrzcie, co mam! - Geiger zamachał jakąś kartką. - To trop!
Faktycznie, kartka była tropem. Ktoś różowym atramentem równo napisał jedno zdanie, z którego jasno wynikało, że cała ta sytuacja znajdzie swój finał w Zakopanem.
Sevi był załamany.
- Porwali moje wkładki. - Mruknął, chowając twarz w dłoniach.
Odwróciliśmy wzrok. Przykro było patrzeć, jak przyjaciel przechodzi przez coś takiego. Naprawdę chciałem mu pomóc, bo od patrzenia w zapłakane patrzałki Sevika krajało mi się serduszko. A moja najukochańsza Mutti mówiła, że przyjaciołom trzeba w biedzie pomagać. Dlatego wysiliłem swój umysł; mój mózg pracował na najwyższych obrotach, szare komórki prawie mi się nie zafajczyły, a w połączeniach neuronowych doszło do spięć, ale w końcu nad moją głową zapaliła się żarówka i to nie tylko dlatego, że przypadkowo Freitag oparł się o włącznik światła, albowiem ja, Andreas Junior Wank, miałem pomysł.
- Kofler jest gliną, glina chyba jest lepsza niż żołnierz, sorry Mechler.
- To może nie najgorszy pomysł. - Poparł mnie Richi.
I nawet Severin delikatnie kiwnął głową.
I wysłaliśmy po ciebie Wellingera, a kiedy przyszedłeś, Severin zawierzył ci całe swoje życie.
***

            Fettner: fettnerowe superucho

Cześć Andi, słyszałem, że prowadzisz sprawę Freunda i jego wkładek. To naprawdę miłe z twojej strony! Jesteś taki uczynny. No tak, wiem, że to obowiązek policjanta, ale ty nawet nie jesteś z Niemiec, więc chyba nie musisz, nie?
No tak, wiem, że tu chodzi o naszego skocznego brata. Rodzina musi sobie pomagać, chociaż że w tej naszej rodzinie więcej jest rywalizacji niż miłości. Dlatego jesteś moim bohaterem, Andi. Ściągnę ze swoich drzwi plakat Supermana i powieszę tam twoje zdjęcie. Od dzisiaj jesteś moim wzorem do naśladowanie, kiedy dorosnę, chcę być taki jak ty!
Oj, wzruszyłeś się. Ale nie przejmuj się, nawet superbohaterzy czasami płaczą.
Mam ci powiedzieć, co wiem, bo wiem dużo? Dobrze trafiłeś, kolego, nie ma lepszego źródła informacji we wsi niż Manuel Fettner! Mam oczy, uszy i tunele szeroko otwarte. Nic mi nie umknie.

To był bardzo mroźny dzień w Bad Mitterndotf. Podczas porannej przebieżki przemarzłem do szpiku kostnego, więc postanowiłem wstąpić gdzieś na herbatkę z cytryną. Chociaż, że od picie herbatki z cytryną zwiększa się prawdopodobieństwa zachorowania na Alzheimera. Nie chcę być na to chory, ale uzależnienie od herbatki z cytryną jest silniejsze ode mnie. Wiesz, że ja mam mało słabości, właściwie ulegam jedynie wspomnianej już herbatce z cytryną, gadaniu, tatuażom, kolczykom, kobietom i kolorowym piżamką.
No tak, dobrze mówisz, jeszcze często ulegam nic nie wartym dygresjom.
NIC NIE WARTYM? Ja ci się tu uzewnętrzniam, mówię, co mi na żołądku leży, wszystkie moje bolączki i czynniki stresogenne, a ty wyjeżdżasz mi z nic nie wartymi dygresjami? Serio? A ja słyszałem od Dietharta, który słyszał, jak Kasai mówił Velcie, że jesteśmy przyjaciółmi!
Dobra, Fettner, ogarnij łeb. Wdech, wydech, już dobrze.
A twojemu zdjęciu, kolego, już nie będę bił pokłonów.
Wracając do sprawy Freunda... W przytulnej kawiarni zobaczyłem Fannemela i Bardala, więc wykorzystałem wszystkie swoje talenty i, zamówiwszy ulubioną herbatę, niezauważalnie usiadłem przy stoliku nieopodal Norwegów. Mówili przyciszonymi głosami, ale fettnerowe superucho wszystko usłyszy. A wsłuchałem się, bo, wstyd przyznać, myślałem, że rozmawiają o jakimś hipertajnym planie pokonania nas.
Gadali o tym, jak pokonać Polaków.
My przestaliśmy się już liczyć w tej zabawie.
To naprawdę przykre.
- Boże Najdroższy, skaranie Boskie z tymi Polaczkami. Co oni, kurwa, tacy mocni się nagle zrobili? Daję sobie łapę uciąć, że Kruczek nie jest czysty. - Bardal z przygnębieniem pokręcił głową.
- Taa, też myślę, że dawno się nie mył. - Fannis wgryzł się w jakieś kaloryczne (!) ciastko.
Wiesz co? Niby z tego Fannemela taki nimfoman, taki kobieciarz i podrywacz, ale tak naprawdę, aż cały kipi od najwyższy zła. Ten człowiek ma wiele na sumieniu, widać to, choćby w jego posępnych oczach, słychać w mrocznym śmiechu rodem z horrorów. Za każdym razem, kiedy z nim rozmawiam, ciarki przechodzą mi po plecach. Jest coś upiornego w tym kurduplu.
- A tak z drugiej strony... Ale ten Freund mnie ostatnio wkurwił. - Anders B.  zacietrzewił się, zagotował, błysnął gniewem w spojrzeniu. Wiele o nim słyszałem, wiele SKRAJNYCH i AMBIWALENTNYCH opinii. Ponoć jest oazą spokoju, takim trochę stoikiem, ale to wszystko to tylko pozory. On też ma niejedno za uszami i nie jest takim supertatusiem, na jakiego pozuje. - Nie dość, że bezczelnie memlił te pieprzone wkładki obok mnie, nie dość, że ochlapał mnie swoją pieprzoną śliną to jeszcze wyprzedził mnie w konkursie, w którym, notabene, miałem wygrać!
- Wkurzający gość. - Zgodził się Fannemel. - Mógłby znaleźć sobie jakąś lasię i z nią różne perwersja wyczyniać. A tak swoje niewyżycie seksualne na sprzęt przenosi.
- Zero poszanowania. Trzeba go ukrócić.
- Zdecydowanie.
- Ja już się o to, kurwa, postaram.
- Tak, zrób to!
- Ej, Fannis. To nie jest czasem ta papla?
Jak na komendę, Andres F. gwałtownie obrócił głowę w moim kierunku. Szybko zanurkowałem pod stół, udając, że zgubiłem łyżeczkę.
- Niee, coś ty. Fettner pewnie siedzi pod jakimś kioskiem i plotkuje z babciami.
- W sumie...Ale i tak chodźmy stąd.
I poszli, zostawiając mnie samego z moją złością. Nie wiem, jak można mnie tak obrażać. Przecież to, że wiem sporo rzeczy o innych nie znaczy, że jestem plotkarą! Ja po prostu zbieram informacje.
Właśnie, pożyteczne informacje. Dzięki stary, twoje zdjęcie z powrotem ląduje na moich drzwiach.
I wiesz co? Jeśli to Norwegowie porwali wkładki Freunda... Złap ich i ukaż.
*******
dobra, dobra, błedy słabo sprawdzałam,a le  trochę się śpieszę. jestem w rozsypce, nie zmieszczę się w walizkę, a ciotka ma mi jeszcze kilka rzeczy do przemycania podrzucić.
Zako boli, byłam bliska by tam teraz być. wyszło, jak wyszło, nawet nie obejrzę, przyjaciółka ma mi jutro smsową relację zrobić :D
i wgl Michi wczoraj 3! Czujecie tę dumę, bo ja tak :D

a jutro wypieprzam do Niemiec i jeśli kolesia nie znajdę na dworcu (co jest bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że widziałam go tylko raz w życiu i to jakieś 6 lat temu), to łapię autobus do Monachium, kilka dni powłóczę się po mieście, potem spotkam Freunda, on pozna mnie z Rysiem i będziemy żyć długo i szczęśliwie, amen ;p

ktoś, coś -> ask.fm/globalnie


sobota, 11 stycznia 2014

[03.] we're gonna save the world tonight.

           Fannemel: wszystko przez seks

Oh wow, panie detektyw, przenikliwe pytanie. A tak nawiasem mówiąc, zajebisty masz mundur, pożycz mi go potem, bo po konkursach idę na polowanie do MO. Mundurowi kręcą laski, chociaż sam pewnie wiesz. Chociaż nie, wróć. Przyciągałaś laski, póki nie nosiłeś tego obleśnego ochraniacza na zęby. Pozbądź się go, bo on przekreśla twoje szanse, uwierz mi, nikt nie chciałby z tobą pohasać do kibelka na numerek.
Serio stary, oblecha.
Ok, wyślę ci potem na fejsie kilka tekstów, które mur beton zbajerują laski.
A teraz, panie policjant, dajże mi złożyć zeznania, w końcu po to zaciągnąłeś mnie do tego obskurnego schowka na miotły, nie?
Chyba, że źle odczytałem twoje intencje i... no wiesz, podobam ci się. Jeśli tak, to stary, nici z seksu, twój nazębnik straaaasznie mnie odrzuca.
Tak, w moim świecie wszystko kręci się wokół seksu!
I tak, sprawa z tymi wkładkami to też przez seks!
Przynajmniej tak mi się zdaje. Bo, Herr Glino, obczaiłem taką akcję w Sofie, słuchaj.
Prawie już rozgryzłem pewną lalę, taką no wiesz, pierwsza klasa, kiedy obok jakaś paniusia zaczęła napalać się na Żujka, to jest Freunda Severina. Najpierw z wrażenia wbiło ją w ziemie, potem upuściła literatkę, a na koniec niemal zemdlała. Średnia była, krzywy nos, napompowane botoksem usta, zielone oczy i biust, oh, jaki ona miała biust! Jak zderzaki, ale wiesz, takie od tira. Chyba uważała je za swój atut, bo poprawiła je starannie, a potem uderzyła na podryw. Severin dziwnie czerwony zrobił się na jej widok, włosy, jak narty kocham, stanęły mu dęba (nie wiem czy tylko i wyłącznie włosy, ale nieważne). Ona coś tam mu powiedziała, a on zaczął się jąkać. Przysunęła się do niego, miziała go po dłoni. On nic. Gapił się tylko na nią z otwartymi oczami. Koniec końców spierdolił od niej z prędkością światła.
- Pożałujesz tego ty (w tym miejscu wstaw bardzo nieprzyzwoity wyraz) - oburzyła się tylko i wyszła na zewnątrz.
Na imię jej było, z tego co usłyszałem, Ulrika.


           Freund: miłość vs strach

Ulrika? Myślisz, że to ona? To niemożliwe!
Kim jest Ulrika? To od niej dostałem moje wkładki! Nie, nie ma mowy, to nie ona. Wiesz, kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera! Ona nie mogłaby mi zrobić czegoś takiego, wbrew pozorom to naprawdę krucha i delikatna kobieta.
Dobrze, opowiem ci, co działo się wtedy w Sofie.

Freitag zajął trzecie miejsce w konkursie, więc wieczorem wyskoczyliśmy to oblać. Wellinger od razu zaczął bajerować laski, mówię ci, te wszystkie piętnastolatki mdlały na jego winy, zupełnie jakby był samym Justinem Bieberem. Trochę mu zazdrościłem; na mnie nigdy kobiety nie patrzyły tak pożądliwym wzrokiem. Bodmer miał ten sam problem, więc razem uderzyliśmy na bar. Z trzeźwą głową było ciężko przeboleć brak hollywoodzkiej urody. Za nami polazł Mechler, bo on zawsze pierwszy do alkoholu. Geiger został z Welli'm, mając nadzieję, że mu się poszczęści i los sypnie jakimiś okruszkami. Freitag znalazł sobie koleżankę z południowo-wschodniej Polski, a Wank... Któż wie, gdzie był Wank? Andi jest jak kot, zawsze chodzi swoimi drogami. Ale tak między nami, pewnie zapił z ruskimi.
- Ej - westchnął z bólem w głosie Bodmer. - Widzieliście wąsy jakie ma ten... no jak mu... O, wiem, Apollo!
- Apoloniusz chyba - Poprawiłem go od niechcenia. Bo, jeśli mam być szczery, Tajner Apollem? Wirklich? Nie chcę wyjść na chamskiego i gruboskórnego, ale już ja mam większe szanse na usłyszenie od kogoś, że wyglądam niczym olimpijski bóg, niż on. Sad but true.
- Gott, jakie on ma zajebiste wąsy! - Pascal był pod wielkim wrażeniem fizjonomii mistrza Tajnera. Gdy podziwiał jego zarost, źrenice miał rozszerzone i pełne życia, a ręka, którą nie ściskał piwa, cały czas latała na wszystkie strony.
No cóż, ludzie mają różne fetysze.
- Całkiem stylowe. Może sobie takie zapuścimy? Chociaż ja wolałbym mieć wąsy bardziej w stylu Małysza. Przynajmniej zacząłbym coś wygrywać. - Mechler pokiwał w zamyśleniu głową.
- Maxi, tobie już nic nie pomoże. - Zaśmiałem się. - Wybitnym skoczkiem trzeba się po prostu urodzić.
- Ale Hilde sobie zapuścił takie!
- I teraz z marną podróbą Małyszowych wąsów nawet kwalifikacji nie przechodzi.
- A, no tak. - Mechler smutno zwiesił głowę, po czym zaczął przeszukiwać kieszenie w celu znalezienia jakiś drobniaków. Piwo na poprawę humoru musi być!
- Sevi? Seviii! Och mein Gott, co za spotkanie!
Teraz nastąpił ten moment, kiedy ma się wrażenie, że ziemia się rozstępuje, ognie piekielne buchają z czeluści, a niebo wali się na głowę. Znałem ten głos, który tak twardo i wyraźnie wymówił moje imię. I bynajmniej nie skakałem z radości.
Chciałem zniknąć, niczym struś schować głowę w piasek, naiwnie, jak pięciolatek, zakryć piąstką oczy w nadziei, że jeśli ja nikogo nie widzę, to nikt nie widzi i mnie.
Życie jest złośliwe, pomyślałem, kiedy ciepłe ciało Ulriki wtuliło się we mnie.
Bo widzisz, ostatnio próbowałem jej unikać. Przed kilkoma laty łączył nas przelotny romans, kochałam ją, ale ona... Ja nigdy nie byłem dla niej tym, kim ona była dla mnie. Za dużo nas dzieliło, Ulrika nie chciała zobowiązań. Rozstaliśmy się. A potem ona wróciła, jakby odmieniona. Już nie była moją słodką pieszczoszką, straciła swoją niewinność i dziewczęcość. Była taka twarda i dominująca, taka nie moja. Właściwie zaczęła mnie przerażać, wręcz się jej bałem.
I wtedy, w Sofie, strach był wielki. Nie spodziewałem się jej, zupełnie mnie zaskoczyła. Udawała, że wpadła na mnie przypadkiem, ale ja jej nie wierzyłem. Nie miała żadnej logicznej podstawy, by być teraz w Polsce, w mało znanej dla Niemców Wiśle.
Zacząłem się jąkać, niezdarnie zadawać jej pytania. Ale Uli zręcznie zmieniała temat za każdym razem, gdy moje pytania stawały się za niewygodne.
Nie wiedziałem, o co chodzi i bynajmniej mi się to nie podobało.
A ona, na domiar złego, zaczęła mnie molestować i mówić, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że beze mnie jej życie jest takie puste i pozbawione sensu. Że bardzo chce byśmy do siebie wrócili.
No cóż, niegdyś kochałem ją jak wariat, ale potem ona złamała mi serce i potraktowała tak, jakbym nigdy nic dla niej nie znaczył, jakbym był tylko jakimś nędznym i pobocznym wątkiem.
Odkochałem się.
Zupełnie.
A gdy wróciła, zacząłem się bać. I wtedy, w Sofie, również ogarnął mnie strach.
- Chodźmy na numerek. - Szepnęła mi na ucha zmysłowym głosem, jednocześnie miziając mnie po ręce.
Już na mnie nie działała, już nie miałem dreszczy i miękkich kolan. Jedynie z przerażenia kręciło mi się w głowie, a serce kołatało tak, jakbym przebiegł jakiś zabójczy, maratoński dystans.
Zwiałem.
Po prostu.
Ale nie, to niemożliwe. O Ulrice można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest kradziejką i to taką perfidną. Po prostu nie.
A więc kto ukradł wkładki? Nie wiem.
Ale bez nich... Nic nie ma sensu. Nie umiem bez nich żyć.
Błagam, pomóż mi je znaleźć!
*******

zaszaleję i dodam rozdział, który męczyłam niemiłosiernie. no średnio wyszło ;__;
i hej, Noriaki wygrał, to naprawdę wspaniałe!

nie wiem, kiedy następny. bo ,póki co, jest w fazie tworzenia + nie wiem, gdzie będę za tydzień. znaczy chyba nie w Zako ;___;. i wgl prawdopodobnie na całe ferie pojadę sobie do hanoveru, więc nie wiem, jak to będzie.

#GetWellSoonMorgi ;___;


sobota, 4 stycznia 2014

[02.] who's gonna bring you back to life?


                   Schlierenzauer: idealny Gregor nie zawsze jest idealny

Nie wierz w te bzdury, które wszystkim wciska Freund. Od memlania tych obleśnych wkładek w głowie mu się poprzewracało. Fakt, może i wiem o jego słabości, szczęściu, które to niby mu przynoszą te na pół-strawione wkładki, ale to nie ja. Jeden, w życiu nie tknąłbym czegoś tak ohydnego, nawet gdybym miał dostać za to noc z Shakirą (która, nawiasem mówiąc, jest boska, szkoda tylko, że woli piłkarzy). Dwa, w naszej drużynie od układanie strategii i/lub niecnych planów jest Pointner, więc jeśli chcesz oskarżać kogoś z Austria Team (i ty, Brutusie?) to tylko jego.
No i może jeszcze Kocha, jakoś nigdy za nim nie przepadałem. Może zwędził Żujce te wkładki, by je potem sprzedać na eBayu i mieć forsę na prostownicę.
Chociaż lepiej by było, gdyby zainwestował w nożyczki. Serio, z jego włosów niczego dobrego już nie będzie, a jakoś wątpię, czy laski kręci ktoś, kogo fryzura wygląda jak miotła Baby Jagi.
Ciekawe, czy śpi w jednym łóżku z żoną, czy może na kanapie. Ja tam nigdy nie wpuściłbym do swojej sypialni człowieka z fryzurą bezdomnego.
Okeeej, wracam do meritum sprawy, bo widzę, że się niecierpliwisz. Mrówki masz w gaciach, czy co?
Co robiłem w nocy poprzedzającej ten niefortunny poranek? Spałem. Spałem jak zabity, nawet bąki Zaunera ze snu mnie nie wyrwały, a uwierz, jego możliwości po solidnej porcji grochówy są niezbadane. Także tego, spałem. Sam. Wbrew pozorom nie jestem typem rozpustnika, mam jedną kobietę i jestem jej wierny. Żadne inne nie mają u mnie szans. Zresztą trzeba być naprawdę wyjątkową, by oczarować Wielkiego Gregora Schlierenzauera Króla Skoczni, bo wiesz, Gregor Schlierenzauer byle czym się nie zadawała, albo jesteś pierwsza klasa, albo nara dziecino, szukaj pocieszenia w ramionach Toma H.
Już przechodzę do TEGO dnia, tylko tak się na mnie nie gap, bo jeszcze oskarżę cię o molestowanie.
Wiem, że mnie nie dotykasz, ale czuję się tak, jakbyś rozbierał mnie wzrokiem, a uwierz, znam ten wzrok doskonale, co druga rozbiera mnie w myślach.
Uh, zamknij się i słuchaj moich kluczowych zeznań, okej?
Tamtego dnia obudziłem się dopiero po wpół do ósmej, a powietrze w naszym pokoju było mocno wczorajsze. Zauner zabalował nie tylko przy grochówce, chyba noc miał udaną. Raczej się go o to nie pytaj, bo zapewne nic nie pamięta. Średnio ogarnięty był, gdy przez przypadek go obudziłem, co nie było celowe! Po prostu, wiesz, nawet idealny Gregor nie zawsze jest idealny, czasem coś (ciężkiego) może mi z rączek wypaść... Nevermind.
Potem poszedłem pobiegać. Wróciłem, zjadłem śniadanie z Manuelem i Michaelem, po czym z powrotem udałem się do swojego pokoju (gdzie Zauner próbował sobie przypomnieć, co to za numer widniał na jego dłoni), spakowałem swoje rzeczy i razem z drużyną wyruszyliśmy naszym superwyposażonym autokarem do Zakopanego.
Tyle, koniec historii.
Chociaż słyszałem jakąś plotkę, Fettner coś kiedyś nabąknął, wiesz jaki jest Fetti. Taka plotkara, że zawstydziłby nawet panią ze spożywczaka. W każdym bądź razie, na twoim miejscu przyjrzałbym się Norwegom. Są mocno podejrzani, ostatnio często hejtują wzrokiem Niemców...
***

            Hilde: podejrzenie

Może to były prostytutki? Nas w zeszłym roku okradły.
*********

dodaję sobie tak na poprawę humoru, choć trzeci rozdział nadal jest na etapie tworzenia, krejzi kam.
dwie rewolucyjne, nieco spontaniczne decyzje w ciągu trzech dni nowego roku - 2014 zaczął się z grubej rury.
ale teraz nie wiem, co z tym decyzji będzie.
ściętych włosów już nie przywrócę [*] (a były już taakie długie, ale nic, nie marudzę, krótsze też są spoko)
waham się między studniówką a PŚ w Zako, wygrywa to drugie. ale teraz nie ode mnie to zależy. Boże Święty, nie chce mi się iść na studniówkę. wolę skoki.
okej, koniec mojego ględzenia, bo się rozpisałam, a tu przecież nie o to chodzi.
mam nadzieję, że podoba wam się forma opowiadania ;)
i módlcie się o wenę dla mnie, bo jest ciężko z końcem trójki!
<3