Oh wow, panie detektyw, przenikliwe pytanie. A tak nawiasem mówiąc, zajebisty masz mundur, pożycz mi go potem, bo po konkursach idę na polowanie do MO. Mundurowi kręcą laski, chociaż sam pewnie wiesz. Chociaż nie, wróć. Przyciągałaś laski, póki nie nosiłeś tego obleśnego ochraniacza na zęby. Pozbądź się go, bo on przekreśla twoje szanse, uwierz mi, nikt nie chciałby z tobą pohasać do kibelka na numerek.
Serio stary, oblecha.
Ok, wyślę ci potem na fejsie kilka tekstów, które mur beton zbajerują laski.
A teraz, panie policjant, dajże mi złożyć zeznania, w końcu po to zaciągnąłeś mnie do tego obskurnego schowka na miotły, nie?
Chyba, że źle odczytałem twoje intencje i... no wiesz, podobam ci się. Jeśli tak, to stary, nici z seksu, twój nazębnik straaaasznie mnie odrzuca.
Tak, w moim świecie wszystko kręci się wokół seksu!
I tak, sprawa z tymi wkładkami to też przez seks!
Przynajmniej tak mi się zdaje. Bo, Herr Glino, obczaiłem taką akcję w Sofie, słuchaj.
Prawie już rozgryzłem pewną lalę, taką no wiesz, pierwsza klasa, kiedy obok jakaś paniusia zaczęła napalać się na Żujka, to jest Freunda Severina. Najpierw z wrażenia wbiło ją w ziemie, potem upuściła literatkę, a na koniec niemal zemdlała. Średnia była, krzywy nos, napompowane botoksem usta, zielone oczy i biust, oh, jaki ona miała biust! Jak zderzaki, ale wiesz, takie od tira. Chyba uważała je za swój atut, bo poprawiła je starannie, a potem uderzyła na podryw. Severin dziwnie czerwony zrobił się na jej widok, włosy, jak narty kocham, stanęły mu dęba (nie wiem czy tylko i wyłącznie włosy, ale nieważne). Ona coś tam mu powiedziała, a on zaczął się jąkać. Przysunęła się do niego, miziała go po dłoni. On nic. Gapił się tylko na nią z otwartymi oczami. Koniec końców spierdolił od niej z prędkością światła.
- Pożałujesz tego ty (w tym miejscu wstaw bardzo nieprzyzwoity wyraz) - oburzyła się tylko i wyszła na zewnątrz.
Na imię jej było, z tego co usłyszałem, Ulrika.
Freund: miłość vs strach
Ulrika? Myślisz, że to ona? To niemożliwe!
Kim jest Ulrika? To od niej dostałem moje wkładki! Nie, nie ma mowy, to nie ona. Wiesz, kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera! Ona nie mogłaby mi zrobić czegoś takiego, wbrew pozorom to naprawdę krucha i delikatna kobieta.
Dobrze, opowiem ci, co działo się wtedy w Sofie.
Freitag zajął trzecie miejsce w konkursie, więc wieczorem wyskoczyliśmy to oblać. Wellinger od razu zaczął bajerować laski, mówię ci, te wszystkie piętnastolatki mdlały na jego winy, zupełnie jakby był samym Justinem Bieberem. Trochę mu zazdrościłem; na mnie nigdy kobiety nie patrzyły tak pożądliwym wzrokiem. Bodmer miał ten sam problem, więc razem uderzyliśmy na bar. Z trzeźwą głową było ciężko przeboleć brak hollywoodzkiej urody. Za nami polazł Mechler, bo on zawsze pierwszy do alkoholu. Geiger został z Welli'm, mając nadzieję, że mu się poszczęści i los sypnie jakimiś okruszkami. Freitag znalazł sobie koleżankę z południowo-wschodniej Polski, a Wank... Któż wie, gdzie był Wank? Andi jest jak kot, zawsze chodzi swoimi drogami. Ale tak między nami, pewnie zapił z ruskimi.
- Ej - westchnął z bólem w głosie Bodmer. - Widzieliście wąsy jakie ma ten... no jak mu... O, wiem, Apollo!
- Apoloniusz chyba - Poprawiłem go od niechcenia. Bo, jeśli mam być szczery, Tajner Apollem? Wirklich? Nie chcę wyjść na chamskiego i gruboskórnego, ale już ja mam większe szanse na usłyszenie od kogoś, że wyglądam niczym olimpijski bóg, niż on. Sad but true.
- Gott, jakie on ma zajebiste wąsy! - Pascal był pod wielkim wrażeniem fizjonomii mistrza Tajnera. Gdy podziwiał jego zarost, źrenice miał rozszerzone i pełne życia, a ręka, którą nie ściskał piwa, cały czas latała na wszystkie strony.
No cóż, ludzie mają różne fetysze.
- Całkiem stylowe. Może sobie takie zapuścimy? Chociaż ja wolałbym mieć wąsy bardziej w stylu Małysza. Przynajmniej zacząłbym coś wygrywać. - Mechler pokiwał w zamyśleniu głową.
- Maxi, tobie już nic nie pomoże. - Zaśmiałem się. - Wybitnym skoczkiem trzeba się po prostu urodzić.
- Ale Hilde sobie zapuścił takie!
- I teraz z marną podróbą Małyszowych wąsów nawet kwalifikacji nie przechodzi.
- A, no tak. - Mechler smutno zwiesił głowę, po czym zaczął przeszukiwać kieszenie w celu znalezienia jakiś drobniaków. Piwo na poprawę humoru musi być!
- Sevi? Seviii! Och mein Gott, co za spotkanie!
Teraz nastąpił ten moment, kiedy ma się wrażenie, że ziemia się rozstępuje, ognie piekielne buchają z czeluści, a niebo wali się na głowę. Znałem ten głos, który tak twardo i wyraźnie wymówił moje imię. I bynajmniej nie skakałem z radości.
Chciałem zniknąć, niczym struś schować głowę w piasek, naiwnie, jak pięciolatek, zakryć piąstką oczy w nadziei, że jeśli ja nikogo nie widzę, to nikt nie widzi i mnie.
Życie jest złośliwe, pomyślałem, kiedy ciepłe ciało Ulriki wtuliło się we mnie.
Bo widzisz, ostatnio próbowałem jej unikać. Przed kilkoma laty łączył nas przelotny romans, kochałam ją, ale ona... Ja nigdy nie byłem dla niej tym, kim ona była dla mnie. Za dużo nas dzieliło, Ulrika nie chciała zobowiązań. Rozstaliśmy się. A potem ona wróciła, jakby odmieniona. Już nie była moją słodką pieszczoszką, straciła swoją niewinność i dziewczęcość. Była taka twarda i dominująca, taka nie moja. Właściwie zaczęła mnie przerażać, wręcz się jej bałem.
I wtedy, w Sofie, strach był wielki. Nie spodziewałem się jej, zupełnie mnie zaskoczyła. Udawała, że wpadła na mnie przypadkiem, ale ja jej nie wierzyłem. Nie miała żadnej logicznej podstawy, by być teraz w Polsce, w mało znanej dla Niemców Wiśle.
Zacząłem się jąkać, niezdarnie zadawać jej pytania. Ale Uli zręcznie zmieniała temat za każdym razem, gdy moje pytania stawały się za niewygodne.
Nie wiedziałem, o co chodzi i bynajmniej mi się to nie podobało.
A ona, na domiar złego, zaczęła mnie molestować i mówić, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że beze mnie jej życie jest takie puste i pozbawione sensu. Że bardzo chce byśmy do siebie wrócili.
No cóż, niegdyś kochałem ją jak wariat, ale potem ona złamała mi serce i potraktowała tak, jakbym nigdy nic dla niej nie znaczył, jakbym był tylko jakimś nędznym i pobocznym wątkiem.
Odkochałem się.
Zupełnie.
A gdy wróciła, zacząłem się bać. I wtedy, w Sofie, również ogarnął mnie strach.
- Chodźmy na numerek. - Szepnęła mi na ucha zmysłowym głosem, jednocześnie miziając mnie po ręce.
Już na mnie nie działała, już nie miałem dreszczy i miękkich kolan. Jedynie z przerażenia kręciło mi się w głowie, a serce kołatało tak, jakbym przebiegł jakiś zabójczy, maratoński dystans.
Zwiałem.
Po prostu.
Ale nie, to niemożliwe. O Ulrice można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest kradziejką i to taką perfidną. Po prostu nie.
A więc kto ukradł wkładki? Nie wiem.
Ale bez nich... Nic nie ma sensu. Nie umiem bez nich żyć.
Błagam, pomóż mi je znaleźć!
*******
zaszaleję i dodam rozdział, który męczyłam niemiłosiernie. no średnio wyszło ;__;
i hej, Noriaki wygrał, to naprawdę wspaniałe!
nie wiem, kiedy następny. bo ,póki co, jest w fazie tworzenia + nie wiem, gdzie będę za tydzień. znaczy chyba nie w Zako ;___;. i wgl prawdopodobnie na całe ferie pojadę sobie do hanoveru, więc nie wiem, jak to będzie.
#GetWellSoonMorgi ;___;
haha, genialne :D uwielbiam to opowiadanie i Twoje poczucie humoru. cały czas nie mogę przestać się śmiać :D piszesz rewelacyjnie, niezależnie od tego czy jest to komedia, czy tragedia :D już wiele razy Ci to mówiłam, ale pewnie jeszcze wiele razy będę powtarzać :D
OdpowiedzUsuńi asdfghjkl ubóstwiam postać Seva :D
czekam na nowe rozdziały :)
ach, doczekałam się Fannemela i wcale nie jestem zdziwiona jego opisem i relacją, TAK BARDZO FANNIS, brakowało mi tylko ostrego napierdolenia i bełkotania bezsensu do dopełnienia rzeczywistego obrazu knypka :D
OdpowiedzUsuńEj, pozwól mu znaleźć te wkładki, bo chłopak nieszczęśliwy jest, a nieszczęśliwych ludzi mi szkoda :c
P.S. pewnie Zografski mu zajebał te wkładki
(kocham Cię Kam ♥)
O jezu, to było przegenialne! Ale ja się nie dziwię, w końcu to Ty.
OdpowiedzUsuńPojawienie się tej Ulriki mnie zaskoczyło. Ale jakoś nie wierzę, tak samo jak Sev, że to ona stoi za kradzieżą wkładek.
I Fannemel, też nie, no bez jaj ;p
A w ogóle rozpieprzyła mnie jego postać. Masakra.
A nazwanie Welliego ,,nowym Bieberem" - nie, chcę o tym jak najszybciej zapomnieć ;p
I w ogóle jestem zachwycona, boli mnie brzuch ze śmiechu,a jednocześnie ciągle się zastanawiam.
Kto zajebał te wkładki?
Czekam na więcej! :D
Dzięki Ci się należą za zmuszenie mnie do śmiechu, ostatnio źle z moim humorem, ale od tego jest genialna Cam.
OdpowiedzUsuńFannemel, o jeju, cóż za szokująca postać. Ale jego sugestie chyba nie mają pokrycia z rzeczywistością.
"Freitag znalazł sobie koleżankę z południowo-wschodniej Polski' - hmm, czyżby o mnie mowa? Nie mam nic przeciwko. ;p
Rozmowa o wąsach ostatecznie zniszczyła mi psychikę.
No ale krótko mówiąc, więcej chcę! O tak, ja krzyczę o więcej. ;)
Kocham <33
ej nie tylko Ty jesteś z południowo-wschodniej Polski ;)
Usuń