Hofer: Szach mat
Słońce ty moje naiwne, ja jestem Królem Skocznego Świata, jam Hofer Pierwszy Wielki i nic, co skoczne nie jest mi obce. Wiem wszystko, ale to w s z y s t k o, co dzieje się na moim podwórku, wiem nawet, kiedy obrażasz mnie albo Tepesa Seniora. I tak, zawsze potem czeka cię kara. Więc nie złowieszcz na mnie, bo im więcej kurw, tym częściej będziesz poza trzydziestką. Kapewu, kochaniutki?
Więc skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, mogę przejść do mojej opowiastki.
Co wiem o wkładkach Freunda? Ostatnio robiłem projekt ustawy, która zabraniałaby memlania części sprzętu. Dlaczego, pytasz? Ponieważ:
a) To nie jest higieniczne. Nie wiadomo, jakie wirusy i bakterie, nie daj Bóg, ebola, się rozwinie, a potem wszyscy się pozarażamy;
b) Przynoszą Freundowi za dużo szczęścia. A on wygrywać nie ma. Wygrywać ma Schlierenzauer, ot co.
Więc trochę mi na rękę zniknięcie tych wkładek. Ale przepis i tak wprowadzę. Lubię wprowadzać innowacyjne reguły, które utrudniają skoczkom i kibicom życie i, które, notabene, są bezużyteczne. Taki mój styl bycia, taki styl panowania Hofera Pierwszego Wielkiego. Świat idzie naprzód, a Hofer się starzeje. Muszę wymyślać różne rzeczy, by wciąż być trendy i by lud nie oponował przeciwko mojej władzy.
Dla pozorów oczywiście. Bo kogo obchodzi lud, kiedy jest się władcą despotycznym?
Trzymam wszystkich w garści, ha. Szach mat!
Przechodząc do setna sprawy, pamiętam taki wieczór w Wiśle. Po konkursie razem z moim umiłowanym przyjacielem i wspólnikiem, moją, można rzec, prawą ręką, Mirjamem Tepesem poszliśmy na szampana do Sofy. Bo władcy innymi trunkami aniżeli szampanem lub winem, raczyć się nie wypada. Więc piliśmy drogiego szampana i obserwowaliśmy wszystkich po kolei. Bo wiedz, że Król musi trzymać rękę na wszystkim. I ma oczy dookoła głowy. Także widziałem, jak do Freunda dosiadła się bardzo smakowita dziewuszka. Czarowała go, flirtowała, strzelała oczami, obciągała bluzkę, a ten matoł tylko cały skamieniał, czerwieniąc się, jak, mówiąc poetycko, ten pomidor dojrzewający w hiszpańskim słońcu. Zaczął coś niewyraźnie gadać, jąkał się niemiłosiernie, aż uciekł w te pędy, zostawiając za sobą chmurę kurzu. Kobieta oburzyła się. Rozumiem ją doskonale - kto by się oparł takim wdziękom! W każdym bądź razie, kobitka rzuciła jakąś obelgą i poszła do baru zamówić mojito. Zaraz obok niej pojawił się ten kurdupel Fannemel, skoczek od siedmiu boleści. Kupił dziewczynie, Ulrice, jak usłyszałem, drugiego drinka i zaczął ją bajerować, gładko przechodząc do tematu Freunda.
Stąd też dowiedziałem się, że Ulrika to eks Przeżuwacza.
- Wiesz, słońce, ja na twoim miejscu nie zostawiłbym tak tego. Taka piękna kobieta, jak ty, nie powinno być tak poniżana przez takiego memlacza i gmora. - Fannis zakręcił na palcu kosmyk włosów Ulriki, kokieteryjnie się uśmiechając. Spotkały się dwie femme fatale, do jasnej ciasnej. Ale było na co popatrzyć przynajmniej, dzięki czemu nie musiałem słuchać jak Tepes wygłasza po pijaku ody na moją część. I jak opowiada anegdotki z życia wówczas sześcioletniego Jurija.
- Masz rację. - Ulrika uśmiechnęła się smutno. - Nie może mu to ujść płazem. Ja się odegram!
- Mogę ci pomóc.
- Co masz na myśli?
Anders smyrnął ją po dłoni, racząc drapieżnym uśmiechem.
- Powiedz mi, moja droga, jaka jest największa słabość Severina?
- Żelki Haribo, łaskotki na brzuchu oraz krem do rąk norweskiej formuły.
- Chyba się nie rozumiemy, Ulli. - Fannis pokręcił głową. - Największa.
- O! - Blondynka otworzyła szerzej oczy, wpatrując się z niedowierzaniem w twarz krasnoludka. - Nie mówisz poważnie! - Krzyknęła, na co Fannemel pokiwał kpiąco głową.
- Bardzo poważnie.
***
Tepes: różnorakie teorie
[...]
- To kradzież. - Z uporem powtarzała Ulrika. - To niemoralne.
- Ty mi o moralności nie mów. - Fannemel przewrócił oczami. - Oboje dobrze wiemy, że o moralności to ty wiesz niewiele.
Blondynka zmarszczyła czoło, patrząc się hardo w bazyliszkowate oczy Andersa.
- Nic o mnie nie wiesz, więc się zamknij.
- Wiem o tobie o wiele więcej niż myślisz. - Fannis puścił do niej oczko, po czym napił się piwa. Był tak cholernie pewny siebie, taki groźny i zły. I uśmiechał się tym swoimi fannisowym uśmiechem. Od razu zrozumiałem, co te wszystkie niewiasty w nim widzą. Bo, nie oszukujmy się, Fannemel urodziwym chłopcem nie jest. Kobiety uwielbiają go właśnie za tą złowrogą nutkę w spojrzeniu.
Cóż, jako dobry i przykładny ojciec, wielokrotnie powtarzałem swojemu pierworodnemu, Jurijowi znaczy, że kobiety kochają złych gości, że jeśli chce mieć dziewczyn na pęczki to musi stać się takim bad boy'em.
Ale on się uparł, że będzie potulny jak baranek i cóż zrobisz? Byle się już z nim nie kłócić, pozwolę uczyć mu się na błędach. Pewnego dnia obudzi się i powie do siebie: "Cholercia, już dłużej nie mogę być miłym gościem", po czym wskoczy w skórzane spodnie i powędruje do klubu, gdzie sącząc whisky, będzie magnetyzował panie swoją ciemną stroną.
Bo ja tak właśnie poznałem matkę swoich dzieci.
Wracając do sprawy, Ulrika wręcz topniała pod spojrzeniem Fannemela (patrz: moja teoria), a resztki oporu ulatniały się z niej z szybkością światła. Leciała na niego, jak deszcz na Afrykaninów podczas pory deszczowej, a on to perfidnie wykorzystywał. Była taka słaba, że aż żal ściskał moje serce. Ale z drugiej strony... Ach, odżyły wspomnienia! Bo wiedz, kiedyś byłem nie gorszym lowelasem od Fannisa.
- Cóż. - Blondynka wzięła głęboki oddech, po raz ostatni rozważając daną sprawę. - Okej, wchodzę w to.
I idę o zakład, że nie zrobiła tego dla zemsty na Severinie, a właśnie dla tego niosącego śmierć i zniszczenie uśmiechu Andersa.
- Okej. - Fannemel wzruszył ramionami i zeskoczył ze stołka barowego, nonszalancko obierając kierunek na wyjście.
Ulrika zmarszczyła brwi, szybko wstając ze swojego miejsca.
- Ale gdzie idziesz?
- Działać.
I wyszedł z baru, a Ulrika za nim.
- Chodźmy za nimi. - Król Walter pociągnął mnie za rękaw, duszkiem dopijając swojego szampana. - Szybko.
- Aale.. - Zawahałem się. - Co ty planujesz?
- Musimy za nimi iść. Chcę mieć, co opowiadać na jury meeting'u.
- Ależ Walterze, to niedorzeczne. - Wyrwałem rękę spod żelaznego uścisku Hofera i skrzyżowałem ramiona na piersiach. Co za rewolucja z mojej strony! - Nie będę patrzył jak ten niedołęga robi małą wersję siebie!
- Po pierwsze, mój drogi, on na pewno strzela ślepakami! - Hofer pokiwał głową z arcypoważną miną. - A po drugie, chyba nie myślisz, że oni będą TO robić?
Ostatkiem sił pohamowałem chęć spojrzenia na mojego Wodza jak na kretyna. Walter jest niezwykłą osobistością i nie sposób pojąć jego geniuszu, ale czasami... czasami bywa naiwny jak ośmiolatka.
- Patrzyła na niego tak, jakby już dokładnie widziała, co z nim będzie dzisiaj robić. Jeśli chcesz się o tym przekonać to idź za nimi, ale mi, proszę, nie każ oglądać Fannemela nago, bo to za dużo dla takiego staruszka jak ja.
- Scheisse. - Skomentował krótko Hofer, a potem zamówił drugiego szampana.
************
No witam, moje piękne panie!
Taki mały bonus z mojej strony, bo gdzieś kiedyś planowałam napisać rozdział z perspektywy duetu Hofer&Tepes, ale na śmierć o tym zapomniałam. Więc napisałam dzisiaj, czując ducha nadchodzących świąt, o. I jakąś weninę powstałą w skutek powrotu do domku <3
Enjoy!
Cam, tyle hejtu na Fannemela w jednym rozdziale to ja jeszcze nie widziałam XD
OdpowiedzUsuńAle ogólnie jest świetny, uśmiałam się do łez i czekam na rozwiązanie zagadki i kolejny rozdział :D
@/naatllie
Tak, jak już Ci pisałam, padłam w miejscu, jak zobaczyłam nazwisko Hofera. Boże, nigdy bym nie pomyślała, że to zrobisz i, kurczę, nie doceniłam Cię, ale kłaniam się w pas i rączki całuję, bo to jest jeden z najgenialniejszych rozdziałów w tej wkładkowej historii!
OdpowiedzUsuńPrzepłakałam ze śmiechu całą treść i dalej nie wiem, co powiedzieć. Po prostu chwała Ci za to, że piszesz coś tak fantastycznego, co potrafi poprawić mi w każdej chwili nastrój, nieważne, jak okropny by był. Bo jak sobie wyobrażam takiego Hofera i Tepesa pijących szampana i podsłuchujących Fannemela (swoją drogą karzeł Fannis i cycata Ulrika <3) to mi przepona wysiada. I ich sposób wysławiania się... Umieram ze śmiechu, okej? :D To chyba dowodzi wszystkiemu.
Uff, byle do następnego rozdziału. :D
Ja też jestem zachwycona :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń